2015/08/16

5. Ja już nie daje rady z tą dziewczyną. Ostatnio są z nią same problemy.



Wspominając

“  Dziewczyna tylko kiwnęła głową w geście aprobaty. Postanowiłyśmy podejść do Hani i Janka, którzy stali w towarzystwie jednego z Jastrzębian. Gdy tylko się przedstawiłam zauważyłam jak chłopak pożera Kasię wzrokiem. “


         Posłałam tylko chłopakowi delikatny uśmiech i wyciągnęłam w jego kierunku swoją dłoń.
- Cześć. Agnieszka jestem. A ta - Powiedziałam wskazując palcem na Kaśkę - Katarzyna, moja dobra koleżanka.
       Mężczyzna spojrzał na nas swoimi czekoladowymi oczami i wystawiając rękę w naszym kierunku dorzucił
- Wojtek, Wojtek Włodarczyk. A ty zapewne ta Agnieszka, o której non stop mówi Śliwka.
       Pokiwałam jedynie twierdząco głową. Nowy przyjmujący Jastrzębian przywitał się również z moją dzisiejszą towarzyszką.
-Kasiu a to Jan chłopak Hani.
      Podobnie jak kilka chwil wcześniej dziewczyna wymieniła uścisk dłoni z środkowym. Dyskretnie spojrzałam na moją przyjaciółkę, której chyba nie spodobało się towarzystwo Dreńcz.
- Dziewczyny i chłopaki za trzydzieści minut widzimy się przed halą.
      Krzyknął podchodzący do naszej piątki Aleksander. Chłopak zdążył mnie pocałować  i już po chwili zniknął za drzwiami szatni wraz z dwójką kolegów. Pełna entuzjazmu pociągnęłam dziewczyny i szybkim krokiem wyszłyśmy przed obiekt.
- No to moje drogie dzisiaj się bawimy, wyrywamy wszystko co się rusza. - Palnęłam lekko nieświadoma swoich słów, lecz widząc złowrogie spojrzenie Wilczu dodałam - Żartuję przecież, mam chłopaka, który mi wystarcza nie potrzebuję nikogo innego. Kocham go.
-Czasami się zastanawiam, gdzie ty do cholery podziewasz swój mózg. Bo tam, gdzie jego miejsce na pewno go nie ma. Taki chłopak jak Olek to skarb. Będąc z Nowakowskim nawet na myśl nie przyszły mi takie słowa, a co dopiero ty mając go. Naprawdę współczuję ci twojej głupoty. - Wybuchła Hanka. Wiedziałam, że moje słowa były trochę niestosowne, ale bez przesady, to tylko żarty, o co ona się tak wściekała.
-Haniu nie wiem o co ci chodzi. Skoro nie znasz się na żartach to po prostu tego nie komentuj. Odkąd się dzisiaj spotkałyśmy masz do mnie pretensje. A teraz Cię przepraszam, ale nie mam ochoty psuć sobie humoru i zamierzam dobrze się bawić, dlatego nie będę spędzać tego wieczoru w twoim towarzystwie. Chodź Kaśka.
         Może przesadziłam, ale ona nie była wcale lepsza. Postanowiłam, że dzisiejszego dnia nie zamienię słowa z Hanką i tak jak wspominałam będę się dobrze bawić, dlatego razem z moją koleżanką ruszyłam pod wejście do hali zostawiając obrażoną Hannę.
         Siatkarze już po kilku minutach zaczęli opuszczać pomieszczenie. Wcale nie zdziwiło mnie spojrzenie Janka, szukające najwyraźniej mojej przyjaciółki.
- Gdzie jest Hania? - zapytał blondyn.
- Obraziła się. Ma o wszystko problem. Zażartowałam tylko, że dzisiejszy wieczór spędzimy na podrywaniu, a ona nawrzeszczała na mnie jakbym co najmniej to zrobiła. -           Zobaczyłam tylko wzrok mojego chłopaka, który zaczął błądzić po wszystkim dookoła.
- Powiedz, że jeszcze ty jesteś o to zły. Przecież mam ciebie nie potrzebuję nikogo innego. Kocham Cię. - Śliwka w odpowiedzi mnie pocałował, co odebrałam za znak zgody.
- Ja już nie daje rady z tą dziewczyną. Ostatnio są z nią same problemy. - Usłyszałam ciche słowa Nowakowskiego, które pewnie miały zostać skierowane tylko dla jego własnej osoby, ale chcąc nie chcąc usłyszało je jeszcze kilka innych osób.
         Spojrzałam ze zdziwieniem tylko na postać środkowego, który ruszył za pewne w kierunku brunetki.
- O co mu chodzi? - Rzuciłam w kierunku Olka i Wojtka.
- Ostatnio coraz częściej się kłócą, ale wracając do Hanki powinnaś z nią pogadać. Jakby nie było ma wiele innych problemów i ma prawo być zła.
- Tak jasne jeszcze ją broń. - Powiedziałam z oburzeniem.
         Wojtek jako jedyny rozsądny z naszej szóstki starał się opanować sytuację
- No to co moi kochani idziemy do klubu, czy zwykła domówka u mnie?
- Nie mam ochoty na widok obślinionych facetów, dlatego możemy przygotować jakąś imprezę u ciebie. - Dorzuciła Kasia uśmiechając się w kierunku przyjmującego.
- A ja mam ochotę na wyjście do klubu, picie drogich drinków, tańczenie, śpiewanie i późne wracanie do domu. - Wtrąciła z irytacją w głosie Hania, która właśnie dołączyła do grupki znajomych.
- Faktycznie może lepiej będzie gdy pójdziemy do klubu. - Mruknął Janek, który chyba najzwyczajniej w świecie był zażenowany zachowaniem swojej dziewczyny i posyłał nam przy tym przepraszający uśmiech.
          Chcąc nie chcąc reszta przystała na ten pomysł i już po godzinie, gdy każdy odłożył w samochodzie swoją torbę byliśmy pod jednym z najbardziej znanych klubów w Jastrzębiu.

          Na imprezę nie wybrało się sporo osób. Do naszej szóstki dołączyło jeszcze dwóch siatkarzy z partnerkami, dlatego bez problemu znaleźliśmy wolną lożę. Gdy każdy zajął swoje miejsce Wojtek zaproponował, że pójdzie po coś do picia.
         Już po pierwszym drinku byłam chętna zatańczyć, dlatego zaproponowałam, aby każdy udał się na parkiet. Chwytając Olka za rękę usłyszałam tylko głos Hanki, która odmówiła Nowakowskiemu jakiejkolwiek zabawy. 
         Tańcząc z moim chłopakiem obserwowałam całe towarzystwo. Zrobiło mi się przykro widząc jak środkowy siedzi na swoim miejscu ze spuszczoną głową, lecz mój humor natychmiast się poprawił, gdy kątem oka zobaczyłam Kasię, która tańczyła przytulona do Wojtka. Delikatnie szturchnęłam ramieniem Śliwkę i wskazałam palcem na parę. 
          Gdy piosenka zakończyła się ruszyłam w kierunku baru. Na parkiecie zauważyłam jak Dreńcz tańczy z Nowakowskim. Trochę zaniepokoiłam się widząc wyżej wymienioną scenę, gdyż byłam pewna, że moja przyjaciółka będzie zła na Jana.
          Postanowiłam nie zamartwiać się dłużej dzisiejszego wieczora i natychmiast poprosiłam kelnera o dwie kolejki. W mojej głowie już nieźle huczało, dlatego po kilku godzinach postanowiłam wracać. Byłam pewna, że moi rodzice byliby źli gdybym nie spotkała się z nimi, dlatego przeprosiłam wszystkich i zapewniłam Olka, że sama wrócę do mojego rodzinnego domu. Wychodząc z dyskoteki zauważyłam Jaśka stojącego przy niewielkim murku.
- A co ty tutaj tak sam stoisz? - Mój głos chyba go przestraszył bo dało się zauważyć lekki podskok jego ciała.
- Chciałem się przewietrzyć, przemyśleć.
- Chodzi o Hanię? - Delikatnie kiwnął głową dając tym samym znak twierdzenia.
- Przepraszam, chcę zostać sam. Do zobaczenia młoda.
- Jasne, mój numer masz pamiętaj, że zawsze jestem dostępna. Do zobaczenia.

           Dom moich rodziców znajdował się całkiem blisko lokalu, dlatego byłam tam po zaledwie dziesięciu minutach. Dałam tylko znać Aleksandrowi, że jestem na miejscu i otwierając drzwi kluczem, który rodzice zostawili mi po wyprowadzce po cichu weszłam w głąb mojego pokoju. Nawet nie mam pojęcia, kiedy zasnęłam.
          Obudził mnie krzyk mojej mamy. Głowę miałam tak ciężką od nadmiaru alkoholu, że z trudem otworzyłam oczy.
- Też mi cię miło widzieć mamo. Nie musiałaś, aż tak krzyczeć.
- Wystraszyłaś mnie. Mogłaś chociaż uprzedzić, że przyjedziesz bym się przygotowała.
          Moja rodzicielka jeszcze chwilę ponarzekała na mnie lecz wyszła w celu zrobienia śniadania. Spojrzałam na ekran mojego telefonu.


Możemy się dzisiaj spotkać i porozmawiać?



***


- Haniu nie wiem o co ci chodzi. Skoro nie znasz się na żartach to po prostu tego nie komentuj. Odkąd się dzisiaj spotkałyśmy masz do mnie pretensje. A teraz Cię przepraszam, ale nie mam ochoty psuć sobie humoru i zamierzam dobrze się bawić, dlatego nie będę spędzać tego wieczoru w twoim towarzystwie. Chodź Kaśka - usłyszałam stanowczy głos przyjaciółki, który wywiercał dziurę na wylot w mojej głowie.
          Stałam jak wryta i obserwowałam plecy obu dziewczyn coraz bardziej oddalające się ode mnie. Nie mogłam się ruszyć, a łzy zaczęły się cisnąć do zmęczonych oczu.
         Gdy moja przyjaciółka wraz z swoją nową koleżaneczka zniknęły za oszklonymi drzwiami hali w końcu zdołałam się ruszyć. Szybkim krokiem skierowałam się na boisko ocierając co chwile nadgarstkiem spływające z policzków łzy. Zajęłam jedno z plastikowych krzesełek chowając twarz w niewielkich dłoniach pozwoliłam sobie na cichy szloch.
         Nie rozumiałam jak Agnieszka mogła tak powiedzieć, tak mnie zranić. Byłyśmy przyjaciółkami od dziecka, najlepszymi przyjaciółkami, a jej teraz wystarczyła jedna sytuacja, żeby odsunąć mnie na dalszy plan, zastąpić jakaś głupią, pustą laleczką. Nie interesowało ją to, co się działo się u mnie, a jedyne co była w stanie zrobić to odejść u boku jakiejś Kasi.. Czy na tym polega przyjaźń?
- Hania! - usłyszałam zdenerwowany głos Janka.
       Natychmiast przetarłam dłońmi twarz starając się ukryć wszystkie dowody mojego płaczu, mojej słabości i tego co przed chwilą mnie tak zraniło.
       Chłopak zbliżył się do mnie i dopiero wtedy na jego twarzy zaczęło malować się zaniepokojenie moim zachowaniem.
- Haniu co się stało? - blondyn ukląkł naprzeciwko mnie chwytając moje dwie dłonie.
- Musimy jechać do tego klubu? - odpowiedziałam z trudem hamując szloch.
- Chce poświętować zwycięstwo z chłopakami. To początek dobrze zaczynającego się sezonu.. - powiedział niezwykle łagodnie.
- Janku..
- Haniu proszę się..
- No dobrze.. - odpowiedziałam cicho, uspokajając oddech.
         Chłopak ucałował czule moje czoło i złapał mocno za moją dłoń. Nie chciałam iść do tego klubu, bawić się i pić. Chciałam zostać gdzieś sama pozwolić sobie na chwilę rozpaczy i samotności. Jednak nie potrafiłam sprzeciwić się Jankowi.. Kochał imprezy, szaleństwo, swoja młodość, a ja nie chciałam być dla niego ciężarem, dlatego godziłam się na te wszystkie rzeczy, które sprawiały mu przyjemność.
         Zaraz znaleźliśmy się z środkowy pod halą wśród grupki znajomych. Szybkim ruchem nałożyłam kaptur, ukrywając w ten sposób moje zaczerwienione i szklane oczy.
- Nie mam ochoty na widok obślinionych facetów, dlatego możemy przygotować jakąś imprezę u ciebie. - odpowiedziała Kasia uśmiechając się w kierunku przyjmującego.
         Miała już dosyć tej pustej idiotki. Widząc jak przymila się do każdego z siatkarzy licząc na jakieś zainteresowanie “wyższymi sferami”, krew mnie zalewała. Najchętniej złapałabym ją za te ciemne kłaki i wrzuciła pod jakiś autobus. Jej głos doprowadzał mnie do furii i nie wytrzymałam.
- A ja mam ochotę na wyjście do klubu, picie drogich drinków, tańczenie, śpiewanie i późne wracanie do domu. - wtrąciłam z irytacją w głosie.
- Faktycznie może lepiej będzie, gdy pójdziemy do klubu. - Mruknął Janek
          Zaraz poczułam na sobie wściekły wzrok środkowego i po raz kolejny poczułam ukłucie na sercu. Czemu do cholery on nie potrafi zrozumieć mnie w tej całej sytuacji, że to wszystko mnie przerasta i robię to tylko ze względu na niego? Sam ostatnio był powodem moich łez, a teraz wymuszał na mnie konkretne zachowania, żebym ładnie “prezentowała się” w towarzystwie.
          Przełknęłam ciężko ślinę, walcząc z narastającą gulą żalu w gardle i w milczeniu udałam się za Jankiem. Cała podróż się nie odzywałam, wsłuchując się w głośną muzykę wydobywająca się z radia młodego siatkarza. Chciałam, aby zagłuszyła wszelkie myśli wariujące w mojej głowie.
         Nim się obejrzałam już wszyscy wchodziliśmy do klubu, który był wypełniony ludźmi. Cała ta sceneria jeszcze bardziej mnie przytłaczała, nie wspominając już o Nowakowskim, który unikał mojego wzroku. 
         Zajęliśmy jedną z wolnych loży wybraną przez Wojtka, który również zatroszczył się o alkohol. Szybko pochłonęłam kolorową zawartość szklanki chcąc w ten sposób zrekompensować sobie dzisiejsze niemiłe wydarzenia.
- Idziemy na parkiet? - zapytał obojętnie blondyn.
Już nawet na zasługiwałam na krztę uczucia? - pomyślałam.
- Nie mam ochoty, chcę się jeszcze napić, przepraszam.. - odpowiedziałam i zatopiłam usta w kieliszku przyniesionego przez Nikodema na moją prośbę.
- To siedź tutaj sama - powiedział dobitnie, ale cicho nie chcąc robić scen i wyszedł z loży.
         Zdawałam sobie sprawę, że Janek tak postąpi, bo jednak kocha takie miejsca i jest bardzo rozrywkowym człowiekiem. Jednak gdzieś w głębi serca liczyłam, że złapie mnie za rękę i powie ciche “rozumiem”. Przeliczyłam się, ale ostatnio staje się u mnie coraz częstsze.
         Żeby zagłuszyć przykrość jaką mi sprawił ruszyłam do baru po jeszcze jeden, a ewentualnie ze trzy kieliszki wódki. Zazwyczaj nigdy nie piłam, ale nie codziennie ma się tak chujowy dzień…
         U barmana zakupiłam dwa szkła z mocnym trunkiem. Jedne pochłonęłam jeszcze przy barze, a z drugim skierowałam się w stronę naszej loży. Jednak po drodze ujrzałam to czego widzieć się nie spodziewałam. Ta głupia solara kleiła się do mojego Janka na parkiecie, a on nawet nie śmiał protestować. Zatrzymałam się i oszołomiona wlepiałam w nich tępo mój wzrok. To jednak nie trwało długo, bo zaraz ocucił mnie szyderczy uśmieszek Dreńcz. Z miejsca wypiłam to co miałam w kieliszku i ruszyłam na zewnątrz.
- Macie może szlugi? - zapytałam dwóch młodych chłopaków stojących przed wejściem.
- No, a co?
- Zazwyczaj nie palę, ale mam kryzysową sytuację. Poratujecie? - zapytałam z niepewnym uśmiechem.
- Jasne! - jeden z nich powiedział ciepło i wyciągnął z kieszeni spodni wygniecioną zielono-białą paczuszkę L&M’ów. - Co zły dzień? - pociągnął rozmowę.
- Cholernie. Moja najlepsza przyjaciółka znalazła sobie pieprzoną szmatę, to znaczy Kasię, nową koleżankę - powiedziałam z ironicznym uśmieszkiem i wyciągnęłam papierosa - Mój chłopak mnie nie rozumie i tańczy z tą kurwą.. - wyrzuciłam z siebie nie zważając na moje słowa.
- Rzeczywiście ciężki.. - dodał odpalając mi papierosa, który spoczął między moimi wargami - Zostać z Tobą? bo chcieliśmy już wracać.. - powiedział niepewnie.
- Jasne idźcie, dzięki za przysługę - uniosłam dłoń z papierosem w reku.
- Mam nadzieje, że to nie ostatni raz - posłał mi uroczy uśmiech i zniknął za drzwiami klubu.
            Podeszłam do ulicy i spoczęłam na niewielkim krawężniku. Zaciągnęłam się papierosem i zaczęłam się dusić. Pierwszy raz zapaliłam w pierwszej klasie liceum i obiecałam sobie, że nigdy, więcej po to nie sięgnę. Teraz chociaż pamiętam dlaczego… Mimo wszystko nie zraziłam się tym i mimo uporczywego kaszlu ponownie się zaciągnęłam.
         Wpatrywałam się z nocne miasto rozluźniając moje spięte mięśnie. Czułam jak cała agresja gromadząca się we mnie ulatnia się. Wypity alkohol miło szumiał w głowie, a nikotyna tylko polepszała cały ten stan. Uciekłam od całej tej chorej sytuacji i dawno nie czułam się tak dobrze.
         W jednej chwili z moich dwóch kościstych palców został wyrwany papieros i rzucony na zimny asfalt przede mną.
- Od kiedy ty palisz? - znajomy głos dobiegł do moich uszu.
- Nie twój interes. Teraz idź kupić mi fajki - dodałam chłodno.
- Zapomnij nie będę się do tego przyczyniał - powiedział stanowczo siadając obok mnie.
- W takim razie zrób dla mnie jedną rzecz i daj mi spokój. Chce zostać sama! - warknęłam niepocieszona.
- Co się dzieje Hania.. - chłopak zmienił całkowicie nastawienie do mnie.
- Olek do cholery! Powiedziałam daj mi spokój. Nie mam ochoty.
          Nie chciałam łaski po raz kolejny od niego. Było to miłe, jednak to nie był tą osobą, od której tego oczekiwałam. Poza tym to był chłopak Agnieszki, a to mnie skutecznie od niego odpychało.
         Podniosłam się i obrałam kierunek wzdłuż ulicy. Wiedziałam, że po drodze zastanę nieduży monopolowy sklep, gdzie będę mogła kupić paczkę papierosów.
- Co ty robisz? - zapytał wstając zaraz za mną.
- Idę po fajki..
         Śliwka złapała mnie za dłoń i obrócił w swoją stronę. Spojrzał mi prosto w oczy, a moje ciało przeszył dreszcz.
- Co ty odpieprzasz?
- Zostaw mnie - odpowiedziałam zimno - Nie jesteś Jankiem i nigdy nim nie będziesz!
         Wyswobodziłam się z jego uścisku i obróciłam się na pięcie kierując wzdłuż ulicy. Przez moją głowę przelatywało tyle myśli, że nawet na żadnej nie mogłam się skupić. Nie wiedziałam, czemu tak mu odpowiedziałam. Może liczył, że to Janek zainteresuje się moim losem. Właściwie to tego właśnie oczekiwałam, a zamiast blondyna to Olek chciał mi pomóc.

         Wyszłam z łazienki i w piżamie rozsiadłam się wygodnie na łóżku. Przede mną na białej pościeli leżał czarny telefon, a ja tępo się w niego wpatrywałam. Zegar na wyświetlaczu pokazywał minutę po trzeciej w nocy. Ciągle w mojej głowie siedział Olek, te źle użyte słowa i sam fakt, że byłam zbyt ostra dla niego. Wiedziałam, że bez rozmowy z nim nie zasnę, bo prostu tej nocy zadręczałabym się całą tą chorą sytuacją.
- Pieprzyć to - powiedziałam pod nosem chwytając telefon.
          Mój palec wskazujący szybko wybrał z pośród listy kontaktów właśnie Śliwkę. Przyłożyłam telefon do ucha czekając, aż odbierze, ale tak jak myślałam, nie zasługiwałam na rozmowę z nim i w sumie się nie dziwiłam. Należało mi się.
        Położyłam się na łóżku podkulając nogi. Przez głowę przychodziła mi tylko jedna myśli, jaka to ja jestem beznadziejna. 
       Jednak zaraz usłyszałam telefon. Poderwałam się i odebrałam połączenie.
- Wszystko w porządku? - zaczął Olek
- Tak chciałam Ci zając chwilę, nie śpisz? - zapytałam niepewna.
- Nie, wracam z chłopakami z klubu, a o co chodzi?
- Chciałam Cię przeprosić za te słowa pod klubem. Nie wiem czemu tak powiedziała pewnie przez alkohol, emocje… Dziękuję, że chciałeś mi pomóc i się zainteresowałeś mną, po prostu myślałam, że sama to sobie ogarnę wszystko. Chciałam chwili spokoju - tłumaczyłam mu się.
- Spoko, niepotrzebnie naciskałem. Nie jestem zły, rozumiem Cię, ale masz coś zrobić dla mnie w zamian - usłyszałam cwaniacki głos Śliwki.
- Już się boję.. No, ale dobra! Co mam zrobić?
- Pogadać z Agą jak najszybciej!
- Olek za..
- Przestań! Masz to zrobić i tyle. Pamiętaj jakby był jakiś problem to zawsze możesz się do mnie zwrócić. Nie gniewam się, a ty napisz do niej jak najszybciej! Dobrej nocy - zwieńczył rozmowę łagodnym głosem i się rozłączył.
          Nawet nie zdążyłam mu odpowiedzieć, ale w sumie był z chłopakami, więc się nie dziwię. Mimo to uśmiechnęłam się szczerze do samej siebie. Myśl, że Olek nie jest na mnie zły byłam niezwykle pocieszająca. Chociaż na niego mogłam liczyć.. Dlatego też postanowiłam nie zwlekać i wykonać jego prośbę, chociaż nie chciałam gadać z Kowalczyk, ale byłam mu to winna.
          Wybrałam numer do Agi i wystukałam parę literek na wyświetlaczy po czym wysłałam jej sms’a:


Możemy się dzisiaj spotkać i porozmawiać?

           Wiedziałam, że odczyta go dopiero rano, ale ja przynajmniej mogłam się położyć z czystym sumieniem.


***



she: Przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno lecz w każdym calu jest to moja wina. Nie wiem co mogę jeszcze napisać sami oceńcie to u góry i dajcie o sobie jakiś znak.

Deli: Trochę się śpieszę! Zaraz będę spóźniona, a chciałam to teraz ogarnąć :x Więc na początku przepraszam Was za wszelkie błędy! Chciałyśmy tak szybko oddać rozdział, że nie skupiałyśmy się za bardzo na szczegółowym sprawdzaniu :) Jestem bardzo ciekawa co myślicie! Zachowanie Hani? Agi i Kasi? Olka oraz Janka? Wszystko zaczyna się komplikować! Czekamy na wasze opinie i komentarze. 
Trzymajcie sie ciepło:*